środa, 30 maja 2007

Sandały i MC Lekki

Ja chodzę właśnie w tym obuwiu,
Bo tylko to obuwie ma poklask wśród ludu,
I nawet jakbym paradował po Timbuktu,
To miałbym uznanie wśród tamtejszych ludków.
Ale co to? O ja pierdolę!
Nawet w sandałach wyjebać się mogę,
W dodatku ciągle wpadają kamienie do nich,
Jak wielbiciele do domu Marry Poppins,
Mimo tego, noszę je zimą, latem,
Wiosną, jesienią i w każdą niepogodę,
Nie zbierałem na Najki jak Pezet,
Tylko miałem je od zawsze jak żul Mietek,
Sandały – ciągle te same,
Nie zamienię je na inne - panie!
Bo to moje sandały,
Nie Twoje, tylko moje,
Nie Jarosława K., nie Wojewódzkiego,
Tylko moje i w żadnym wypadku nie Kwaśniewskiego,
Nosisz AirForce1, szpanujesz Najkami,
Chcesz być nowym Zkibwoyem lub innymi Smarkami,
Kopiujesz ich styl bez opamiętania,
Mając o sobie wysokie mniemania,
Jednak ludzie patrzą na ciebie jak na idiotę,
„O kurwa, spotkałem jakiegoś poliglotę”,
Tak na widok moich sandałów reagują ludzie,
Mówią tak, bo nie widzą czym poliglota się zajmuje,
Co robi, co jara, co pije i jak hajs kosi,
Przykładowy Johny myśli tylko o swej Zosi,
Wygadując bzdury na temat obuwia mojego,
Nie widząc w nim nic niezwykłego,
Ale te sandały mają moc, mają siłę
Co najmniej dla mnie, a to przecież jest priorytetowe,
Aby dobrze czuć się w tym co zakłada się,
Bo te sandały po prostu nosi się.
I jeszcze jedno, rzecz warta zapamiętania,
Nie ubieraj skarpetek na sandała.

PS Sam pisałem. Wiem, trochę grafomańskie, ale powstawało na spacerze z psem. ;-) Musiałem pochwalić się szerszej publiczności, taki już jestem. ;-]