piątek, 25 września 2009

Wywiad z Człowieniem

Tygodniowa przerwa w "nadawaniu" "Producenckiej strony rapu". Zamiast niej gorący wywiad. Z kim? Oczywiście z Człowieniem, autorem sporego zaskoczenia, jakim okazała się płyta "Człowiek z krwi i kości". W wywiadzie padają pytania nie tylko dotyczące samego albumu, ale również sprawy Hensona, kondycji polskiego rapu oraz tematy całkowicie oderwane od hip-hopu, takie jak chociażby seriale. Nie przedłużając, życzę miłej lektury.

Lite: Na rozgrzewkę proste pytanie. Spodziewałeś się tak wielu pozytywnych opinii nt. "Człowieka z krwi i kości"?

Człowień: Oczywiście, że tak. Nie po to siedziałem po nocach, pisząc teksty, rezygnując z wielu przyjemnych chwil z moją kobietą, tracąc pieniądze na dojazdy do studia, na klipy, na "wspomagacze weny", żeby 90% słuchaczy hate'owało mnie i mój album.

L: Jeśli miałbyś wybrać najlepszy numer z płyty, to byłby to…

Cz: "Człowiek z krwi i kości". Moje emocje zostały opisany muzyką stworzoną przez Guldena, poza tym sam w jakimś stopniu opisałem siebie w tym kawałku. Lubię ten numer, jest on jednym z najlepszych jakie nagrałem.

L: Zmieniłbyś coś na swojej płycie, gdyby jej premiera miałaby się odbyć dziś?

Cz: Na chwilę obecną nie zmieniłbym nic, bo wszystko co mi nie pasowało, zmieniłem podczas mixu i masteringu. Obecnie nie słucham tych kawałków, znudziły mi się. Płyta została wydana tak jak chciałem, wszystkie numery są dopracowane.

L: Będą następne teledyski, promujące Twój solowy album?

Cz: Tak. Planuję jeszcze dwa lub trzy teledyski - "Your Love", "Zanim spojrzymy w przyszłość", "Jestem wiatrem" lub "Ważniejsze niż teraz". Jeszcze się zastanawiam, zobaczymy z czasem.

L: Dlaczego postanowiłeś nie wypuszczać swojego nielegala za darmo do sieci i sprzedać go w limitowanym nakładzie?

Cz: Głównie dlatego, że włożyłem w niego za dużo pracy, czasu i hajsu. Poza tym, w dzisiejszych czasach ludzie nie szanują pracy artysty, z góry zakładając, że im się to należy za darmo. Powiem szczerze - dopóki sam nie znalazłem swojego albumu w sieci, nie wiedziałem jaki to ból.

L: Jaki był nakład wydawnictwa? Zszedł cały?

Cz: Pierwszy nakład 200 sztuk zszedł w dwa tygodnie, drugi nakład 200 sztuk schodzi na tyle dobrze, że nie wiem, czy nie będzie przypadkiem trzeciego nakładu.

L: Nie dostałeś żadnej propozycji wydania swojego solo legalnie?

Cz: Nie dostałem, ale i nie chciałem dostać. Zresztą, co jest dziś legalem, a co nie jest? Bo nie ma tej płyty w sklepie? Pierdolę te sklepy, trzeba za dystrybucję słono zabulić i jeszcze przecież należy odliczyć coś wydawcy. A ja sprzedaje płyty przez Internet i cały hajsik spływa na moje konto. Tyle ile obliczyłem, tyle zarobiłem i z nikim się nie muszę dzielić. Nie wyobrażam sobie tego, że musiałbym dzielić się z kimś za moją pracę, skoro sam sobie mogę ogarnąć promocje i inne tego typu rzeczy.

L: Jeśli byś mógł, z jaką polską wytwórnią gotów byłbyś się związać?

Cz: Tylko z taką, którą sobie sam założę albo z wytwórnią Grill Funk Records, którą obecnie tworzy mój ziomuś Bleiz. Nic innego mnie nie interesuje.

L: W jednym z tracków refren śpiewa Mesajah. Znałeś się z tym wokalistą wcześniej, a może poznałeś go podczas nagrywania albumu? Jesteś zadowolony ze współpracy?

Cz: Nie znałem się z nim wcześniej. Zadzwoniłem, wysłałem mu na pocztę kawałek. Po kilku dniach dał znać, że mu się podoba i że chętnie się dogra. Na samą nagrywkę chwilkę trzeba było poczekać, bo nagrywa z chłopakami nowe Natural Dread Killaz, ale warto było - jestem bardzo zadowolony z jego udziału.

L: Nawinąłeś, że "Polska scena umarła dla mnie razem ze Wzgórzem". Dlaczego? Nic ciekawego od tamtego czasu na polskim rynku się nie ukazało?

Cz: Słuchaj, dla mnie polski rap, dopóki wychodził na kasetach, był taką zajawką, że teraz nie umiem sobie podobnej wyobrazić. Wychodziły dwie-trzy kasety w roku, człowień się jarał niemiłosiernie. Teraz to jest powszechne. Więcej raperów niż słuchaczy i wszystko masz w Internecie – wszystko, co tylko sobie życzysz. Jest to stosunkowo zbyt łatwo dostępne, ludzie już tego nie szanują tak jak kiedyś. Z jeden strony Internet wypromował artystów hip-hopowych, z drugiej zaś trochę zabił tę kulturę, a przede wszystkim kulturę kupowania i jarania się oryginalnymi płytami. Polska scena dla mnie umarła razem ze Wzgórzem - jak w wersie, choć mam akurat nadzieję, że Wzgórze wyda jeszcze jedną płytę, choćby dla ludzi takich jak ja.

L: W tym samym kawałku słyszymy, iż "Dla niektórych płyta Peji była początkiem rapu / Dla mnie końcem idei, czegoś więcej chłopaku". Mógłbyś rozwinąć myśl?

Cz: Dla mnie "ten czas" umarł wraz z ostatnią płytą Peji - "Na Legalu", która niewątpliwie była przełomem w polskim hip-hopie i jednym z lepszych albumów, jakie wyszły w kraju. Po tym krążku wszystko się zmieniło - rap porwał media, które przepuściły go jak przez maszynkę. Jak to dalej wyglądało, sam wiesz. Po tej płycie oczywiście wyszły też dobre produkcje i do dzisiaj wychodzą, ale ja się już tym nie jaram tak jak kiedyś.

L: Jak idą prace nad krążkiem Supa Skillz?

Cz: Obecnie zawiesiliśmy prace nad płytą. Każdy musi pozałatwiać swoje dorosłe sprawy. Pozdrawiam chłopaków serdecznie

L: Jak oceniasz – z perspektywy czasu – "Supa EP"?

Cz: Ja wziąłem udział tylko w jednym kawałku, ale sama EP bardzo fajna. Słuchałem długo. Najlepszy kawałek to dla mnie "Z Perspektywy czasu".

L: Jak rozpatrujesz sprawę Hensona, oskarżanego przez Internautów o kradzież bitów i ich wykorzystanie, sprzedając je i podpisując swoją ksywką?

Cz: Nie rozpatruję tej sprawy. Mam na płycie bit, którego nikt nie znalazł. Kawałek mi się podoba, Heniek w pierwszej wersji wysłał mi loopa bez basu. Skoro wysłał mi bit bez basu, to później co, sam bas zajebał i mi go dodał, tak? Nie śledzę tej całej akcji. Jedno jest pewne – Henson ma talent.

L: Czego słuchasz w wolnym czasie? Polski i zagraniczny rap? A może coś z innych gatunków?

Cz: Cały czas słucham podziemnych raperów (nawiasem mówiąc, w większości są to moi znajomi). Mainstreamu nie słucham w ogóle, choć ostatnio – w drodze wyjątku - kupiłem sobie płytę Chady i nie żałuję. Najbardziej lubię płyty sprzed 2000 roku - głównie jara mnie g-funk i nowojorski old school. Na okrągło katuję albumy Bigiego, chyba mi się nie znudzą nigdy.

L: W jednym z utworów nawiązujesz do serialu "Heroes". Oglądasz jakieś seriale? Jeśli tak, to jakie?

Cz: Kiedyś, jak byłem młodym szczylem, to oglądałem wszystko jak leci: "Drużynę A", "MacGyvera", "Kojaka", "Nieustraszonego", później "Archiwum X" , "Nikitę", a nawet "Strażnika Teksasu". Czytałem komiksy, ogólnie byłem pojebanym dzieciakiem. Teraz oglądam tylko filmy wojenne.

L: Masz w planie jakieś koncerty? Jeśli tak, to gdzie?

Cz: Planujemy małą trasę z Bleizem i z Shotem po kliku miastach, zaczynamy od Torunia - 6 listopada. Wcześniej szykuje nam się koncert premierowy we Wrocławskim Alibi, później Red Alert w Czerwionce i dalej zobaczymy - wszystko jest dopiero w fazie organizacji. Jak zapytasz mnie za miesiąc, to powiem Ci na pewno dokładniej. Ostatnio graliśmy w Sandomierzu i było zajebiście. Oby jak najwięcej takich koncertów

L: Planujesz już nową solówkę?

Cz: Nie planuję na razie żadnej płyty. Skupiam się na swojej pracy i na koncertach promujących "Człowieka z krwi i kości".

L: Chciałbyś coś przekazać słuchaczom na koniec?

Cz: Szanujcie artystów i ich ciężką pracę. Jeśli już ściągacie ich płyty z sieci, to chociaż chodźcie na koncerty. Dzięki za wywiad.

sobota, 19 września 2009

Producencka strona rapu #7: Wywiad z Szopsem

Pamiętacie napisaną przez nas (mnie i Lite'a) recenzję płyty "Synonim Whiskey"? Ja do dziś jestem z siebie dumny, że udało mi się nakłonić Maćka do przesłuchania, a następnie opisania newschoolowego albumu. Teraz udostępniamy Wam zapis rozmowy z autorem "Synonimu...". Szops mówi m.in. o swoich przeszłych, teraźniejszych i przyszłych projektach oraz o tym, dlaczego woli syntetyczne bity. Miłej lektury.

Noid: Skąd pomysł na "przejęcie" pseudonimu od tytułu płyty? Nam na Ciebie mówić Szops czy Synonim Whiskey?

Szops:
Możesz mówić na mnie "Terrorysta", (śmiech) tak samo jak mój człowiek Wróbel (pozdrawiam!). A skąd taki pomysł? Ta płyta to ja.

N: A jeśli już przy tym jesteśmy, jak się sprzedaje płyta?

S:
Jeśli mam być szczery, to właściwie tak sobie. Jestem już teraz pewny że cały nakład nie zejdzie, ale nie ma co się dziwić, zjebaliśmy promocje, nie ogarnęliśmy klipów, ogólnie wyszło trochę na odpierdol, a szkoda. Ludzie się jarają płytą albo hejtują, słowem - norma. Mogliśmy się bardziej postarać, jeśli chodzi o promowanie tego materiału. Ostatnio dostałem parę maili typu: "Szops kiedy ta płyta?!", więc widać jak bardzo daliśmy klapę. Jak coś płytę można pobrać u mnie na myspace.com/szops i zamówić na undergrande.com lub synonimw.otwarte24.pl, następnie podajcie dalej!

N: Swego czasu przykleiłeś sobie etykietkę newschoolowca, jednak na "Synonimie Whiskey" jest sporo samplowanych bitów. Czego to wynik?

S:
To nie jest tak że sobie ją przykleiłem, ja naprawdę bardzo mało sampluje, na SW jest sporo takich bitów przez proste, dwa czynniki. Po pierwsze, płyta powstawała od dnia, w którym wydaliśmy z Camelem "Tym Tempem EP" (czyli, nawiasem mówiąc, kupa czasu). Po drugie, to moja płyta producencka - mam tu różnych raperów, np. Laik nie pociśnie pod południowy syntetyk na cykaczach. Wyobraź sobie jego zwrotki, które musisz rozkminiać, na pojebanym bicie 150 bpm – cykacze, syreny, przejścia werblami. Nie grało by to ze sobą kompletnie, więc na „Synonimie Whiskey” bity są robione pod raperów tak, aby jarali się tym, na czym mają nagrywać. I tak w istocie było. Sprawa wygląda inaczej podczas pracy nad płytą z Gedzem (pozdrawiam ziomuś!). Tam w 99% masz grane bity i samo południe. Jestem uniwersalnym graczem ze wskazaniem na newschool, klasyka - jak mam być szczery - nie pociąga mnie aż tak chyba, że słucham bitu jak w kawałku Nature – Man's World. Chyba dlatego tak mało sampluję, bo czuje respekt, słuchając potęgi tego bitu. W sumie, zwrotki Nature'a też są przekozackie tutaj. Ogólnie polecam jego płytę "For all seasons" - to moja ulubiona pozycja z klasycznych brzmień.

N: A w której stylistyce czujesz się silniejszy? Syntetyk czy sampel?

S:
Jak już mówiłem, syntetyki. Kocham grane bity, niezależnie od tego czy grałeś je w studio na instrumentach czy wtyczkach. Tutaj możesz docenić całego producenta, wszystko co ma w bani, a w samplingu jesteś bardzo ograniczony. Robisz tylko tyle, na ile pozwala Ci sampel, chyba że jesteś Kanye Westem i robisz rozpierdol jak w "Diamonds From Sierra Leone". Sampluje jedynie wtedy jak zajaram się jakimś samplem, a to mi się bardzo rzadko zdarza.

N: Jak idą prace nad "ROYAL JOKER MIXTAPE 2009"?

S:
Tak wyszło, że od premiery SW stoimy z Jokerem w miejscu. Gedz ma swoje prywatne sprawy do załatwienia, ja tak samo. Niedługo pewnie się odmulimy i zaczniemy znów nad tym pracować. Bo w sumie zostały nam tylko aranże, zmienić parę bitów na nowsze wersje i chyba Gedz ma dograć jeszcze parę zaległych zwrotek - bo większość featów raczej już jest.

N: W jakie projekty jesteś jeszcze zaangażowany?

S:
Obecnie jest już tego mniej, ponieważ wyszło już parę płyt, na których pojawiały się moje bity. Na bank słyszałeś mnie u Shota, u Łysonżiego były 3 numery, u Onara - tak samo – 3. Na nowy album 4P przyszykowałem jeden fajny numer, kozacko wyszedł. Nie będę mówił, kto tam gościnnie jest, bo nic o tym w sieci oficjalnie nie ma, więc nie będę rozpruwał tematu. Nawiasem mówiąc, premiera jego płyty jakoś w listopadzie. Ostatnio też dostałem zaproszenie od Tomiko na jego nowy projekt z jednym z warszawskich raperów (MC/MC). Bit już Tomiko wziął i powstaje gruby numer z kozackim featem, ale nic więcej odnośnie tego też nie mogę powiedzieć. Gdzie ja jeszcze jestem? Staszek coś brał na "Dolce & Gibbony" z Dziarskim, tak samo Bedi i Dapit, ale nie jestem pewien co z tego będzie. Poza tym, robię nową płytę, tylko jeszcze nie wiem czy to będzie EP czy LP. Są dogadane pierwsze numery, parę bitów, zobaczymy co dalej.

N: Jak dużo bitów robisz w ciągu roku?

S:
Kiedyś (2-3 lata temu) potrafiłem wytrzaskać i 1000, ale to tendencja spadkowa. Nie ma już tyle czasu co kiedyś, teraz robię jeden ,max dwa na tydzień. Może nawet mniej…

N: Czym obecnie dla Ciebie jest płyta "Tym tempem"? Jak ją dziś oceniasz?

S:
Bardzo fajna płyta, pomijając to, że była robiona na komputerze z pamięcią 128 MB RAM i procesorem 900 MHz. Nawet nie mogliśmy ogarnąć porządnie brzmienia bitów! Komputery nam szalały, tzn. mi, Camel miał o 128 MB RAM-u więcej. (śmiech) Ogólnie płyta została bardzo dobrze przyjęta, co mnie cieszy do dziś. Czym dla mnie jest? Mówiąc całkowicie poważnie, "Tym tempem" to taki przełom dla mnie. Zacząłem do produkcji podchodzić absolutnie na poważnie - przed poznaniem Camela robiłem bity raczej dla beki i śmiechu, a po tej płytce powiedziałem sobie "Kurwa, to jest to!" i zaczęły się prace nad SW. Wg mnie zrobiłem progres od czasu tej płyty, a w dodatku wciąż się rozwijam.

N: No i na koniec powiedz coś od siebie.

S:
Co ja mogę powiedzieć, wypuście T.I. z więzienia, bo czekam na nową płytę! He's the king bitchhhhh!

niedziela, 13 września 2009

Te Tris - Dwuznacznie

"Dwuznacznie" Te Trisa miało być najgorętszym debiutem ubiegłego roku. Wszystko jednak się jakoś tak potoczyło, że album zdążył ukazać się do ostatniego dnia grudnia. Najlepszym debiutantem okrzyknięto - całkiem słusznie zresztą - Zeusa. W tym roku już się to nie powtórzy. Tet wydał długo oczekiwany krążek i nic nie wskazuje na to, aby ktoś mu mógł tytuł debiutanta 2009 roku odebrać. Ba, raper z Siemiatycz wraz ze swoim materiałem powalczy też zapewne w końcoworocznych rankingach w kategorii "najlepsza płyta roku".

Inna sprawa, że właściwie ciężko mówić o Te Trisie jako o debiutancie. W 2004 wydał "Naturalnie" - jeden z najlepszych nielegali w historii polskiego rapu, znany również tym fanom hip-hopu, którzy normalnie w rodzimy underground się nie zagłębiają. Ponadto, od wielu lat znany jest na scenie freestyle'owej, będąc jedną z największych ikon wolnego stylu w kraju (choć dziś już raczej jako juror). Mało tego, na kilka miesięcy przed premierą swojego legalnego debiutu nagrał spontaniczne "Stick2MyNameRight" - mixtape, którego najważniejszą zaletą były 2 cechy jego autora, a mianowicie zajawka i miłość do hip-hopu.

Oczekiwania przed "Dwuznacznie" były naprawdę spore. Niektórzy spodziewali się po Te Trisie pewnie czegoś niezwykłego i zadziwiającego. Niestety, ich muszę srogo rozczarować - Tet przygotował album, który nie zaskoczy jego fanów. Czym miał jednak zadziwić, skoro jest raperem nad wyraz uniwersalnym. Znakomicie radzi sobie w różnych stylistykach - potrafi nawinąć dobre bragga, ciekawy storytelling, dobry kawałek wspominkowy, a przy tym z wielką gracją porusza się w metaforach, porównaniach i grach słownych. Nie wiem więc, czego niektórzy wymagają od Te Trisa. Że zaskoczy ich, nagrywając utwór w klimatach ulicznych? No chyba nie o to chodzi.

Na "Dwuznacznie" raper z Siemiatycz przede wszystkim uwydatnia swoje najważniejsze walory. Jako uznany freestyle'owiec bitewny dobrze czuje się w konwencji bragga. Choć na dobrą sprawę, tak do końca trzyma się jej tylko w singlowym "TetRock", to dobre punchline'y zdarzają się również w innych utworach. Powinny one zadowolić najbardziej wybrednych słuchaczy, nawet w czasach, kiedy wychwalać się potrafi wielu MC's w kraju. Sam miłośnikiem bragga nie jestem, więc z większym entuzjazmem przyjąłem pozostałe numery z płyty. Generalnie rozczarowałem się tylko "Magnum 2", ale to i tak tylko dlatego, że wciąż mam w pamięci pierwszą, genialną i niezwykle dynamiczną część z "Naturalnie". Dość średnio przyjąłem też "Chemafi" - doceniam kunszt Te Trisa, całkiem fajnie bawi się tu słowem, lecz najpewniej skippowałbym ten numer, gdybym tylko miał taki zwyczaj.

Jak wspominałem, Tet znakomicie się sprawdza w wielu stylistykach. Na "Dwuznacznie" tylko to potwierdza. Wzorem Ostrego potrafi kłaść duży nacisk na wartości rodzinne ("MaMa"), a zarazem niczym Łona ironicznie się uśmiechnąć, przedstawiając dający do myślenia przykład współczesnego człowieka ("IDeał"). Te Tris znakomicie odnajduje się też, opowiadając zabawną historię ("Poritfmao") oraz filozofując w kawałku tytułowym. Swoją wszechstronność raper z Siemiatycz udowodnił - co najmniej moim zdaniem - imprezowym "Tam i z powrotem (dookoła)". Jest to też znakomity przykład na tę całą dwuznaczność albumu - z jednej strony numer znakomicie nadaje się na każdy melanż, a z drugiej każe nam się zastanowić nad tym, co podczas takich popijaw (bo czasem trudniej je inaczej nazywać) ludzie wyprawiają.

Wszystko - jak to u Teta - opakowane w dopracowane, acz na pewno nie idealne flow oraz wysokie umiejętności technicznie, z zaznaczeniem, że głównej roli nie grają tu wbrew pozorom rymy wielokrotne, a sama treść, co mi niezmiernie przypadło du gustu. Nawiasem mówiąc, ogromnie podoba mi się wyważony stosunek rapera do własnej osoby, który można zaobserwować już w tracku otwierającym płytę ("Jedni mówią 'kocham typa', drudzy 'Tet odpadnie' / A jedni i drudzy zazwyczaj bezpodstawnie"). Nie można też zapomnieć o tym, iż - podobnie jak "Stick2MyNameRight" - "Dwuznacznie" wręcz kipi od follow-upów. Co ciekawe, Te Tris nie nawiązuje tylko do twórczości innych raperów (przykłady pierwsze z brzegu to Wankej i Pezet), ale również do Kazika Staszewskiego, co dla mnie - jako fana - jest sporym plusem.

Gościnnie na płycie słyszymy 5 raperów i 2 całkiem niezłe wokalistki (choć nie ulega wątpliwości, że kilka lepszych gościło do tej pory na hip-hopowych produkcjach). Najlepiej spisał się chyba Esdwa, który nawinął genialną zwrotkę w "Zyskistraty". Niemal równie dobrze wypadł Pogo w "Nieodwracalnie". Kiedy wreszcie ci dwaj panowie związani z WieszOCoChodzi wydadzą coś nowego? Z featu na feat słychać progres, więc byłaby to naturalna kolej rzeczy. Świetnie z Tetem uzupełnia się też Łona, który kapitalnie zaprezentował się w "Tam i z powrotem". Nieco więcej oczekiwałem od Weny, aczkolwiek nie ma tu mowy o srogim zawodzie. W ogromny marazm popadł za to O.S.T.R. - łodzianin zalicza ostatnio spory regres, to jego najgorsza zwrotka od bardzo dawna.

Ostrowski poradził sobie jednak znakomicie w roli beatmakera. Jego podkłady to nie żadne odrzuty, tylko naprawdę doskonała robota. Bit do "Tam i z powrotem" to - wg mnie - jeden z najlepszych na płycie, podobać się może on chociażby ze względu na instrument smyczkowy w tle. Najbardziej wyraziście pod względem producenckim wypadł jednak kto inny, a mianowice - tu niespodzianka - Te Tris. Pochwalić go można przede wszystkim za odważne samplowanie z muzyki rockowej - singiel "TetRock" jest tego najlepszym przykładem. Rewelacyjnie wyszła też mu końcówka tytułowego "Dwuznacznie" - ciekawe, czy tylko mi przeszły ciary po plecach, gdy usłyszałem tę gitarę elektryczną? Fantastycznie zaprezentował się też Urbek. Wprawdzie spod jego ręki wyszedł tylko bit do "Bez wazeliny (każdy wers)", lecz zarazem jest to prawdziwa bomba, która znakomicie będzie brzmieć na każdym koncercie. Listę producentów uzupełniają Qciek, Stona, DJ Creon oraz DJ Tort - każdy z nich pokazał się z naprawdę dobrej strony. Ten ostatni ma dodatkowo doprawdy ogromne poczucie humoru, o czym świadczy cut użyty na zakończenie kawałka "Portfimao".

"Dwuznacznie" to bez wątpienia jedna z najbardziej wyczekiwanych premier ostatnich miesięcy. Nie jest jednak tak rewelacyjna jak może wynikać z mojego dotychczasowego opisu i czego można byłoby spodziewać się po tylu latach pracy. Sam Te Tris po prostu czasem nieco nudzi, powtarzając tematy rzucane już chociażby przy okazji "Stick2MyNameRight". Niemniej, raper z Siematycz potwierdza swoją klasę i wysokie umiejętności. Bez wątpienia jest to płyta bardzo dobra, dosłownie ocierająca się o wspomnianą rewelację. Myślę, że Tet i jego "Dwuznacznie" nawiążą pod koniec roku ciekawą walkę z Mesem i "Zamachem na przeciętność" oraz Ortegą Cartel i "Lavoramą". Poznanie tej płyty to obowiązek każdego, kto deklaruje się jako słuchacz polskiego rapu.

Ocena: 8+/10

Szops - Synonim Whiskey

Pierwsze info odnośnie "Synonimu Whiskey" pojawiło się jakoś po nowym roku. Premiera została zapowiedziana na marzec. Cóż. Gdyby Szops kazał czekać jeszcze chwilę, mógłbym zacząć w swoich wywiadach pytać o "SW" zamiast o "Detox". Na szczęście Michał "odmulił", w związku z czym jeszcze przed końcem świata możemy zapoznać się z jego płytą producencką. A jest co poznawać.

W wielu notkach biograficznych Szopa można przeczytać, że "produkcje spod jego ręki to typowe southowe brzmienia, samplowane bity zdarzają mu się bardzo rzadko". (Nie)stety ta informacja straciła swoją aktualność, bowiem "SW" jest wypełniony różnorodnymi kawałkami. Równowaga pomiędzy samplingiem i elektroniką została zachowana, więc jeśli chodzi o klimat, każdy znajdzie przynajmniej kilka kawałków w stylu, który mu leży. Warto tutaj nadmienić, że o ile nowoczesne bity zawsze wychodzą Szopsowi kozackie, o tyle z samplowaniem już jest bardzo różnie. Zdarzają się absolutne cięte wymiatacze ("Cliffhanger", "Czar tamtych dni", "Noc"), przyćmiewające swoim blaskiem nawet bangery na syntetykach, lecz całkiem po przeciwnej stronie leżą tracki w stylu "Daj mi co moje" czy "Pamiętaj mnie". Ten pierwszy mnie nudzi – prosty i nijaki, natomiast drugi został zarżnięty przez potworny mix (szkoda!). Jeśli chodzi o nową szkołę, tak jak już napisałem, wszystkie podkłady trzymają poziom, aczkolwiek jeśli miałbym wskazać swoich faworytów, mój wybór padłby na "Tylko tutaj" (ale wersja singlowa z przyciszonym handclapem była lepsza), "Rozjebać grę" oraz utwór tytułowy.

Na usta niektórych już pewnie ciśnie się zarzut, że takich płyt były miliony (WuErBe - Potencjał). Racja, ale nie wszystkie stały na tak wysokim poziomie. Pomijając nieliczne wpadki, bity na tym krążku odznaczają się dobrym brzmieniem, ciekawymi motywami i potrafią zryć banię, chodząc za człowiekiem do końca dnia. Dzięki takim zaletom brak jakichś nowatorskich patentów przestaje być dla mnie istotny.

Na "Synonimie Whiskey" pojawiła się całkiem pokaźna grupa rodzimych raperów (choć nie tylko, bo za jeden z numerów odpowiada Francuz K-S.O.S.). Szops zaprosił MC's z różnych środowisk i części kraju – najwięcej fame'u niesie za sobą rzecz jasna Onar, który jakoś specjalnie swoimi zwrotkami mnie nie powalił. Najlepiej spisał się – moim zdaniem – Laikike1. Dobre teksty opakował w doprawdy znakomity styl – nic tylko czekać na zapowiadaną od wielu miesięcy solówkę jeleniogórzanina. Na plus spisali się też Poszwixx z Fabuły oraz Shot z Supa Skillz. Co ciekawe, ekipę z Wrocławia reprezentują również Temate i Al Paciwo – entuzjastą talentu tej dwójki nigdy nie byłem i po kilku odsłuchach "SW" nim nie zostałem. Dobrze, aczkolwiek nieco poniżej swoich możliwości wypadł Proceente – myślę jednak, że akurat on ciekawsze linijki zostawił sobie na "Galimatias". Po innym członku Szybkiego Szmalu, Łysonżim, nie spodziewałem się już tak wiele, więc żadnego uczucia niedosytu nie uświadczyłem. Nie można też zapominać o VNM-ie – jego wydany latem mixtape kompletnie nie przypadł mi do gustu, lecz wiem, iż mieszkaniec Elbląga czasem znakomicie wypada w featuringach. Na "Synonimie Whiskey" było jednak inaczej, jego zwrotka jest niby niezła, lecz wyraźnie brakuje jej ikry, czegoś więcej. Listę gości na płycie uzupełniają raperzy z mniej lub bardziej głębokiego undergroundu, w tym. m.in.: Spec, Dapit, Zamar, Gedz, Sowiak, Paluch, Karwan i Młodziak.

"SW" to – jeśli idzie o kwestie stricte producenckie – bardzo dobra płyta. Bity Szops umie kleić – to nie podlega żadnym wątpliwościom. Co więcej, choć przyklejono mu etykietkę newschoolowca, potrafi stworzyć podkład oparty na samplach, stojący na naprawdę wysokim poziomie. Z gościnnie udzielającymi się raperami sprawa wygląda już różnie – pojawia się rozstrzał nie tylko pod względem reprezentowanych umiejętności, ale również stylistyki, wokół której poruszają się poszczególni MC's. Tym samym, pojawia się pewien efekt "składankowatości", którego – szczerze mówiąc nie lubię. Niemniej, "Synonim Whiskey" to krążek warty poznania. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, a w zatrzęsieniu wrześniowych premier znajdziecie czas na zapoznanie się z kolejną nowością, to bierzcie się za album Szopsa.

Ocena Lite'a: 6+/10
Ocena Noida: 8/10

piątek, 11 września 2009

Producencka strona rapu #6: Wywiad z Robsem

Po serii bardziej znanych producentów (wybiliśmy się!) nadszedł czas na przedstawienie mało znanego gracza, który sieka naprawdę przyzwoite bity (wybijemy go!). Jeśli pierwszy raz widzicie na oczy pseudonim "Robs" i wasza reakcja przypominała pytanie dosyć często zadawane CAPS LOCKIEM na forum portalu z kreską, pod wywiadem znajdziecie link do MySpace'a. Miłej lektury.

Noid: Jako, że jesteś raczej mało znaną postacią, mógłbyś się jakoś przedstawić czytelnikom i opisać swój styl?

Robs: Jestem Robs, mniej lub bardziej (raczej mniej) znany mc/producent ze Świnoujścia. Rapem zajmuję się już jakiś czas, opierając się w dużej mierze o sampling. Wiem, że mnie nie znasz... spokojnie, daj mi chwilę.

N: Nowa płyta. W jakim będzie klimacie?

R: Szczerze mówiąc wypracowałem już sobie klimat, w którym się dobrze czuję, jednak tym razem zakładam pomieszanie różnych stylów, oby materiał utrzymał swoją duszę.

N: Jacy goście na majku/bitach?

R: Na bitach tym razem nie planuję żadnych gości. Po namyśle uznałem, że łatwiej mi będzie utrzymać własną wizję zajmując się wszystkim sam. Zresztą dzięki temu "moja płyta" nabiera bardziej dosłownego znaczenia. Co do gości na micu, niech pozostaną jeszcze przez jakiś czas moją małą tajemnicą, jednak wydaje mi się, że będą miłym zaskoczeniem.

N: Możemy się spodziewać jakiegoś eksperymentu, jakim na poprzedniej płycie był "oldschool"?

R: Jasne... materiał nad którym pracuje się według schematów, zupełnie bez nowych pomysłów, prób - nie jest świeży, a przecież nie o to chodzi... Keep it fresh!

N: Grasz na perkusji. Nie myślałeś o tym, żeby zastąpić loopy żywymi dźwiękami?

R: Wiesz co, na perkusji co prawda grałem jakiś czas, ale teraz niemal wcale nie mam z nią kontaktu, może z braku czasu, może z lenistwa, może z braku funduszy na zakup własnej. Jako raper/producent mam dostęp do mikrofonu 24h na dobę i mogę dogrywać do bitów różne elementy, których nie da się (albo jest z tym spory kłopot) znaleźć na wosku lub gdziekolwiek indziej. Na nowym materiale nie będzie inaczej, także "żywe" bębny mają szansę (całkiem sporą, bo są już nagrane) się pojawić.

N: Jest jakaś scena w Świnoujściu?

R: Jest! Tylko na tyle ukryta, że nie miałem okazji jej zobaczyć. W rzeczywistości ogranicza się do kilku lokalnych raperów, paru beatmakerów i to wszystko. Szczerze, strasznie słabo rozwinięte miasto pod tym względem, miejmy nadzieję na zmiany...

N: Jakie były komentarze odnośnie "Jutro Może Być Za Późno"?

R: Komentarze były tak różne, jak ludzie, którzy je wystawiali. Ogólnie jestem zadowolony z odbioru, bo nie ma co się oszukiwać – nie był to materiał, który wywraca scenę. Zrobiłem ogromny skok do przodu od tamtego czasu i mam nadzieję – (choć jeszcze nie wiem kiedy) będzie można to usłyszeć.

N: Na czym pracujesz podczas robienia bitów i mixu/masteringu?

R: Podczas robienia bitów pewnie jak większość, staram się zbudować klimat, sprawić, że emocje, które na mnie działają polecą po kablach do słuchawek odbiorcy dając mu szansę poczuć to, co ja.
Podczas mixu/masteringu? Nad finalnym brzmieniem, przestrzenią, głębią itp. Brudne, muzyczne podziemie ma chyba prawo brzmieć ciekawie i w miarę (powiedzmy) profesjonalnie pomimo trzasków winyli?

N: Nieraz zetknąłem się z opinią, że polscy producenci w swym fachu osiągnęli znacznie większe skille niż raperzy w nawijaniu. Zgodzisz się z tym?

R:Nie! Nasi producenci są dzisiaj w stanie sięgnąć "nieba i gwiazd" i jestem pewien, że bardziej znany producent z Polski, dostając choćby ćwierć funduszy i możliwości sprzętowych, jakie mają "zachodni" producenci, mógłby bez większych problemów wkroczyć na scenę światową. Polscy raperzy dają z siebie co najmniej tyle samo, wykorzystują szeroki zasób słownictwa, pomysły na kawałki, zabawę flow, ale brak im cały czas "tego czegoś". "To coś", to po prostu brak "dźwięczności" rodzimego języka. Łatwo porównać to z utworami wykonywanymi np. po angielsku. Cóż, mamy za to spory wachlarz słów.

N: Bierzesz udział w konkursach na remixy?

R: Nie. Wiem, że takie konkursy dają szansę na wybicie się, ale mam dziwne wrażenie zmarnowania bitu, na którym mogło dziać się coś nowego.

N: Czy gdyby ktoś poprosił Cię o bit zupełnie nie w Twoim klimacie (np. g-funk albo southowe brzmienia) podjąłbyś "wyzwanie"?

R: Na pewno spróbowałbym podołać wyzwaniu, choć nie należę do producentów, którzy robią bity "na zamówienie".

N: Powiedz coś od siebie na zakończenie.

R: Mam nadzieję, że kiedy następnym razem się gdzieś pojawię, już nie będziecie się zastanawiać "Kto to kurwa jest?". Słuchajcie dobrej muzyki i wspierajcie jej autorów! Pozdrawiam wszystkich, którzy dotrwali do końca!

MySpace Robsa.

Wywiad przeprowadził Noid: www.enoide.blogspot.com

piątek, 4 września 2009

Producencka strona rapu #5: Wywiad z Expe (Rezpektz)

Dziś w "Producenckiej Stronie Rapu" gości prawdopodobnie najbardziej fejmowy producent z województwa lubuskiego. Expe opowie o Gorzowskich fankach, nowym albumie Rezpektz, oraz przypomni o projekcie, na który Lite napalił się bardziej niż na nowego Te Trisa (konkurs: kto w komentarzach pierwszy odgadnie, o co chodzi, dostaje "Dwuznacznie" przed premierą [o nagrodę zadba Noid - przyp. Lite]. Zapraszamy do lektury.

Noid: W necie pojawił się niedawno klip zapowiadający nową płytę Rezpektz. Jak przebiegała jego realizacja?

Expe: Realizacja klipu przebiegała znakomicie, jedynym mankamentem była pogoda, przez którą nasze prace opóźniły się o tydzień, czekaliśmy na przejrzyste niebo, ponieważ naturalne światło dawało efekt, który chcieliśmy uzyskać. Zdjęcia na planie wywołały szok u mieszkańców, ludzie nie wiedzieli co jest cięte, czy to telewizja, strefa 11 czy coś. Dopiero gdy poszedł w ruch boombox i typy machające rękoma we wszystkie strony, skumali co jest grane. Mieliśmy do dyspozycji profesjonalny sprzęt dzięki uprzejmości „Horyzont Studio” naszego znajomego Mariusza Konopki. Kuba Krupowicz zajął się zdjęciami i montażem, do scenariusza i fabuły, którą wymyślaliśmy wspólnie przy piwie. Oscarową rolę zagrał Beny, robiąc te wszystkie akrobacje. Pozdrawiam wszystkich co mieli coś wspólnego z tym przedsięwzięciem. A jak Ci się podoba nasz pierwszy klip?

N: Moim skromnym zdaniem, jest dobrze. Policzyliście, ile wlepek zostało wklejonych podczas nagrywania tego klipu?

E: Nie jestem w stanie policzyć, ale nie było ich aż tak dużo, możliwe że około 30.

N: Na jakim etapie prac nad płytą jesteście?

E: Na dzień dzisiejszy mamy singiel, masę pomysłów, trochę tekstów, które wymagają poprawek, no i na etapie kompletowania bitów. Szukamy na prawdę perełek by ten album był niepowtarzalny. Jeśli robisz zajebiste bity i jarasz się prawdziwym rapem, zapraszamy do współpracy !

N: Pytanie standardowe: możesz podać jakąś konkretną datę premiery?

E: Nie chcę być gołosłowny. Szczerze, to nie wiem, chciałbym żeby wyszło to na gwiazdkę jak w przypadku „Serce Miasta” i dać wam w prezencie astronomiczny album.

N: Nazwa albumu znów zawiera w sobie nawiązanie do serca. Kryje się za tym jakaś ideologia?

E: Zawsze będzie nawiązanie do serca, bo to doskonale odzwierciedla nasze podejście do tego co robimy. Z całego brudnego serca, napierdalamy tę muzykę dla kumatych ludzi. Całe życie fatum, czasem na plecaku, więc rzadko mamy z tego na najki i bro. Jeśli się zastanowić nad tym tytułem, to można stwierdzić, że jeśli coś robimy, czy mówimy to masz to tak samo jak w banku, w tym przypadku masz to jak w sercu, czyli masz to szczerze na stówę od nas. Masz to coś w środku, żyjesz tym, tętnisz – to zajawka, muzyka. Nie jestem jakimś dobrym interpretatorem, mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi.

N: "120 Uderzeń Na Minutę" było dosyć różnorodne. Czy tym razem planujecie zachować spójność klimatu?

E: Było różnorodne, a zarazem spójne, takie jest moje zdanie. Tym razem, bity będą utrzymane raczej w moim stylu. Mamy ich 13 i każdy jest skurwysynem, który poraża Ci uszy i serce. 3 następne od naszych ziomów są równie kozackie. Kawałki będą czystym rapem, przemyślane teksty z nienagannym flow, nad którym ciągle pracujemy, za równo ja jak i Tomek rozwijamy się z kawałka na kawałek.

N: Wolisz sampling czy korzystanie z wtyczek?

E: Zdecydowanie sampling. W moim przypadku lubię dogrywać jakieś prymitywnie brzmiące pady, pierdziawki czy tym podobne melodie do linii, którą zbudowałem z sampli. W ten sposób kreuję swój styl. Nie zawsze samym samplem uzyskasz efekt, który płynie. Często, gdy nie mam akurat pomysłu na daną melodię, siadam z Haltonem i myślimy co by tu jeszcze wjebać, żeby było dobrze.

N: Chodzisz/chodziłeś do szkoły muzycznej?

E: Tak, obczaić jakieś łyżwy. Tak na poważnie, to niestety nie miałem styczności z taką szkołą, wtedy się grało w piłkę za dzieciaka, teraz tego żałuje, bo 2 razy w tygodniu co najwyżej pogram w gałę, a muzyka brzmi u mnie codziennie.

N: Jak idzie studiowanie?

E: Trzeci rok mnie czeka jeszcze, a następnie obrona licencjata. Na razie nie narzekam, muszę poprawić jeden egzamin i jestem na czysto. Mimo wszystko, ochrona środowiska to bardzo ciekawy kierunek, od zawsze zastanawiało mnie jak np. funkcjonuje jezioro, jak powstają masywy górskie, dlatego dobrze wybrałem swój kierunek. Pozdrawiam mój rok!

N: Gdzie można Cię będzie (lub niedawno było) usłyszeć jako producenta?

E: Niedawno byłem u VNM’a, w kawałku „Stay True” z El Da Sensei, u Karwana na płycie, Chudiniego, na Raporcie z Brzegu. Będziesz mógł mnie usłyszeć na płycie Reno, Brudnych Serc, Emrata, Kedyfa, Rezpektz, Hirs Skład, Khomatora z Czeskiej Republiki, Małpy z Proximite, jest tego w kurwę, nie jestem wstanie sobie przypomnieć komu jeszcze dawałem bity.

N: Co tam u Emrata? Szykuje coś?

E: Pracuje, studiuje, nagrywa, nagrywa, pracuje i się opierdala więc nie ma wakacji stary. Szykujemy jego pierwszą solową płytę. Mam teraz trochę więcej czasu, więc siadam za mix i aranżacje, pod koniec września macie to u Was w audio. Chyba, że będą jakieś poślizgi związane z promocją.

N: Pojawił się ktoś ciekawy na słubickiej scenie?

E: Chłopaki z SBC Studio, jak zepną dupska będą z nich ludzie. Coś tam jeszcze nagrywają młode twarze z miasta, chętnie bym posłuchał. Beny robi coraz lepsze bity, mam nadzieję, że nagram coś pod któryś.

N: Dochodzą mnie słuchy, że macie fanki zarówno w Słubicach, jak i Gorzowie. Czy to prawda?

E: Zajebiście, w Słubicach owszem, można tak powiedzieć, ale też nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego, że jest jakiś szał, jestem raczej skromny, ale fakt coś tam się zdarza. W Gorzowie powiadasz ? Mogę podać numer telefonu, jeśli jest jakaś pełnoletnia (śmiech). Wiesz jak jest, rzadko w tych czasach panna powyżej 20 lat jara się tak szczerze tym co robisz, chyba że się nie znam, bądź co bądź mam dystans do siebie. Słubice, Gorzów fantastyczne miejsca jak mawia Zkibwoy. Robię aktualnie prawo jazdy w 66-400, więc jest szaleństwo, masa pięknych kobiet tam jest.

N: Czekasz jeszcze na "Detox" Dre?

E: Średnio, nie omieszkam się sprawdzić tej produkcji, ale są inne pozycje, na które czekam. Powiem Ci, że ostatnio znacznie gdzie indziej znajduje inspiracje, ale taki koleżka jak Dre, sieka naprawdę dobre gówno na światowym poziomie.

N: Kilka słów od siebie na koniec?

E: Nie umiem fristajlować na trzeźwo. Pokój i miłość! Dzięki za wywiad. Kochaj muzykę nie ważne jaki rodzaj!

wtorek, 1 września 2009

Mały Esz Esz - Bez Zabezpieczeń

Małego Esz Esz poznałem jakieś 2 lata temu, kiedy to na fali zainteresowania Jimsonem usłyszałem "Kwiatki, Łączki i Miłość" z jego gościnnym udziałem. Szybko spodobał mi się "chill-outowe" flow oraz luzacki głos. Od razu sprawdziłem "Bez Zabezpieczeń", czyli wydane na legalu solo Esz Esza. Wiecie, młody byłem, ledwo dotrwałem do outra. Mimo wszystko, już wtedy stwierdziłem, że było cholernie warto. Jakie tam rzeczy dzieją się w "Ukrytym Bonus Tracku"! Przez te 2 lata członek Szybkiego Szmalu istniał w mojej głowie tylko z uwagi właśnie na ten kawałek oraz wcześniej wspomniany numer nagrany z Jimsonem. Wreszcie jednak postanowiłem dać "Bez Zabezpieczeń" jeszcze jedną szansę.

Z czego bardzo się cieszę. Przez te 2 lata moje gusta mocno ewoluowały, stały się jakby bardziej tolerancyjne, zwłaszcza dla rapowych produkcji z krajowego podwórka. Pojąłem, że co do solo Esz Esza bardzo się myliłem. Umówmy się, nie jest to żaden klasyk, ale naprawdę bardzo dobra płyta. Niestety mocno niedoceniona - i to nie tylko przeze mnie. Plusy albumu można mnożyć. Przede wszystkim na największe oklaski zasługuje jego autor. O dobrych umiejętnościach i predyspozycjach wspomniałem już we wstępie. Najważniejsze jest jednak to, że Esz Esz potrafi zainteresować słuchacza również przekazywaną treścią. Choć czasem zgrywa cwaniaka, to na ogół wypada jednak jako normalny, całkowicie zwyczajny gość z głową na karku. Podobać się może jego stuprocentowa szczerość, romantyczne podejście do miłości oraz zdrowe poglądy. Na płycie znajdziemy dużo emocji i wiele trafnych wersów, które spokojnie można podpiąć pod swoje, powstające na bieżąco sytuacje życiowe.

Produkcją "Bez Zabezpieczeń" w głównej mierze zajął się Szogun, beatmaker Szybkiego Szmalu, znany przede wszystkim ze skomponowania "Muzyki Rozrywkowej" Pezeta. Solo Esz Esza to jednak całkowicie inne klimaty - dominuje ciepła, miła dla ucha muzyka, oparta na świetnych skądinąd samplach. Warto dodać, że choć beaty są w pewnym stopniu zróżnicowane, to mimo tego Szogunowi udało się utrzymać jakże ważny efekt spójności. Swoje zrobili też DJ Delta oraz Malin - autor remiksu utworu "Liczę do 3". Nie można też zapominać o gościnnych występach innych raperów - świetnie zaprezentował się W.E.N.A. ("Wolność" to w ogóle jeden z ciekawszych numerów z płyty), nieźle Pezet ("Znajdź odpowiedź" to akurat mój faworyt), zaś znajomi z Szybkiego Szmalu (Proceente, Emazet, Łysonżi i Cech) na ogół poprawnie, acz bez szału. Natomiast w refrenach gdzieniegdzie usłyszymy śpiew Karoliny G. oraz Lerka. Tego drugiego można było sobie darować - szczerze mówiąc zupełnie nie podoba mi się jego głos.

Tak jak już pisałem - solo Małego Esz Esza zostało niedocenione przez wielu. "Bez Zabezpieczeń" to płyta na bardzo wysokim poziomie. Może nie dla każdego, może nie potrafi oczarować od pierwszego odsłuchu, ale jak już w końcu zaskoczy... Pełno genialnych, trafiających w sedno (niekoniecznie rewelacyjnie złożonych) linijek, tony emocji i szczerości. Z mojej strony pozostaje tylko jeszcze raz gorąco polecić "Bez Zabezpieczeń". Jeśli lubicie tego typu klimaty, a nie znacie jeszcze tej płyty, to pewnie będziecie mi dziękować za to, że o niej napisałem.

Ocena: 8/10