niedziela, 8 lutego 2009

"Nie ma polskiego rynku muzycznego" - wywiad z Afrojaxem

Afrojax (wł. Michał Hoffmann) to polski raper znany z zespołu Afro Kolektyw. Autor ironicznych i sarkastycznych tekstów. Najlepszy informatyk w mieście, który już jako młokos lubił, gdy murzyn bił w kokos. Przed Wami wywiad z Afrojaxem autorstwa Łukasza Rutkowskiego z AllRap.pl oraz Macieja Blatkiewicza, w sieci znanego jako Litosław Nieśmieszny.

Jesteś dość charakterystyczną postacią na polskiej scenie. Twoje początki z muzyką muszą być ciekawe. Jak one wyglądały?

Zawsze chciałem na czymś grać, a już na pewno od momentu w którym w mojej podstawówce wystąpił punkowy zespół Paranoya i zauważyłem jak wszystkie laski patrzą na grajków. Ciekawostka – perkusistą był wtedy w tym zespole bardzo młody Jan Młynarski (teraz gra u Kayah na przykład). Najpierw miałem zostać gitarzystą, ale kiedy moja mama pożyczyła skądś gitarę, żebym sobie pograł, to uznałem że jednak łatwiej jest dociskać do progu jedną strunę niż sześć naraz i że będę basistą. Z tym że pochodzę z rodziny średnio zamożnej i dopiero kilka lat później, w liceum, uzbierałem sobie kasę na basówkę. Zaczepiłem się od razu w kilku - dość gównianych, tak jak ja byłem gównianym basistą - zespołach naraz, graliśmy słabego bluesrocka, zły metal, kiepskie reggae (w tym ostatnim przypadku grałem na perkusji). Na szczęście dość wcześnie zetknąłem się z hip-hopem, nagrywałem jakieś linie basu dla Ceube, potem spotkałem Nestora, zacząłem dla niego robić podkłady i szybko się okazało że nie jestem stworzony do grania na instrumencie, lepiej sobie radzę przy produkcji i na mikrofonie. Niech to ci uświadomi, jak bardzo gównianym basistą byłem. (śmiech)

Basistą może gównianym, ale tekściarzem na pewno zajebistym. Znane są słowa Kazika: "Jak powstają Twoje teksty, gdy mnie ktoś tak spyta, zakurwię z laczka i poprawię z kopyta", ale mimo to, chciałbym się dowiedzieć, skąd bierzesz inspiracje do pisania sarkastycznych do szpiku kości linijek. To jedynie zasługa wrodzonego poczucia humoru, czy może czegoś jeszcze?

Wiesz co, tak pomysły na teksty jak fragmenty tych tekstów biorą się głównie z rozmów, z kontaktów z ludźmi, z trudnych do zapomnienia sytuacji, które siedzą mi potem we łbie i nie dają spać. A piszę zwykle ironicznie, bo przywykłem do tego, staram się ogólnie traktować świat z dużym przymrużeniem oka. Taki mam styl, sposób na przetrwanie.

Dlaczego tak często poruszasz w swoich kawałkach tematy kręcące się wokół relacji damsko-męskich?

Może dlatego, że w epoce, w której żyjemy – czyli przejściowej, jeśli chodzi o powszechne zmiany obyczajowe, szczególnie w sferze związków – relacje damsko-męskie są dość słabo zdefiniowane. I dlatego często bywają źródłem zabawnych albo kompletnie nieśmiesznych, ale ciągle inspirujących, nieporozumień.

Na ile Twój, wykreowany w paru utworach, wizerunek nieudacznika ma odzwierciedlenie w prawdziwym życiu?

W ogóle nie ma. Ja sobie całkiem nieźle radzę, tyle że nie umiem o tym napisać nic ciekawego. Dlatego skupiam się na tych aspektach życia, w których nie idzie mi tak brylantowo.

Jeśli już przy tym jesteśmy. Czy refren "Już jako młokos najbardziej lubiłem, gdy murzyn bił w kokos" z utworu "Czytaj z ruchu moich ust" ma jakieś metaforyczne znaczenie? Z jednym znajomym próbowaliśmy kiedyś Twoje słowa zinterpretować, więc chętnie poznalibyśmy wersję oficjalną.

Chodziło o to, że w muzyce od zawsze największą uwagę zwracam na bębny. Wiem, kiepskie tłumaczenie. Ale prawda jest to. No i całkiem nieźle brzmi ta linijka.

Wydaną w ubiegłym roku płytą "Połącz Kropki" kolejny raz udowodniliście, że nie kręci Was granie klasycznego hip-hopu. Skąd czerpiecie inspiracje na muzykę Afro Kolektywu? Kto z zespołu ma największy wpływ na brzmienie?

Chyba ja, bo to ja ogarniam rejestrację śladów, edytuję sesje i przygotowuję tracki do miksów. Inspiracje każdy ma inne, a płytę przygotowaliśmy właśnie w taki sposób, żeby każdy mógł przepchnąć swoje, zrobić numery w takiej stylistyce, jaką się jara. Kto przynosił szkic numeru, ten go kończył, włącznie z nadzorem nad miksem i masterem. Tylko dzięki temu Afro przetrwało w całości do ukończenia albumu, bo każdy z nas ma zupełnie inne wzorce, inny background. Gitarzysta na przykład jest starym blackmetalowcem zafascynowanym poważką, bębniarz wychował się na disco, pianista na syntetycznym popie, perkusjonalista na rapie, basista (już były) na jazzrocku. A ja, jakbym miał się uczciwie określić, to na punku chyba. Nie pamiętam.

Wasz rap zawsze był "organiczny". Chciałbyś kiedyś nagrać płytę hip-hopową opartą na bardziej klasycznym brzmieniu?

Nie bardzo. To musiałby być krok wstecz, bo na samplach już robiłem, przez kilka lat, dawno temu. Chociaż dalej bardzo mnie inspiruje klasyczny, ciepły, 12-bitowy sound samplerowy rap. Wiesz, El-P na przykład, Blockhead, z nowszych produkcji Flying Lotus; jaki to ma miły dół i środek, jak to kopie i grzeje, stary, kuuuurwa. Wzorzec pod tym względem.

Powróćmy do Waszej najnowszej płyty. "Połącz Kropki" wydało Polskie Radio. Dlaczego właśnie padło na podmiot, który przecież nigdy nie zajmował rapem oraz około hip-hopowymi brzmieniami?

Dostaliśmy propozycję i skorzystaliśmy z niej. Co prawda nie byłem przekonany, że to dobry pomysł, ale chłopaki mnie przegłosowali. W sumie to było jednak fajne, nagrywać płytę mając wydawcę i deadline. Gdyby nie to, album ukazałby się pewnie dopiero w tym roku albo wcale.

Wasi fani zastanawiają się, co takiego stało się z Nestorem? Czemu nie ma go w składzie Afro Kolektywu? Konflikt ze składem czy inne prywatne sprawy, o których wolisz nie mówić?

Nestor sam się wymiksował z Afro. I zniknął, przepadł na własne życzenie. Nie wiem, co się z nim dzieje teraz. To był genialny gość, fenomenalny talent i niebywała siła komiczna, tylko mało pracowity, a żeby być w zespole, trzeba jednak coś robić i Nestor zdał sobie w pewnym momencie z tego sprawę.

Jeśli już przy roszadach w składzie jesteśmy, może ujawnisz jaka była przyczyna tego, że niedawno z zespołu odszedł Mariusz Chibowski?

Mariusz nieszczególnie lubi grać koncerty, a zespół jeździ i gra koncerty. Głównie o to poszło. I trochę się rozminęliśmy w kwestii preferencji muzycznych. On chciał grać funk, a ja już grałem funk i chciałbym spróbować innego podejścia, bardziej z naciskiem na różne tempa, różne podziały, różne stylistyki, te mało funkowe też.

W ostatniej zwrotce numeru "Najlepszy informatyk w mieście", nawiązując do Powstania Warszawskiego, dajesz do zrozumienia, że nigdy nie broniłbyś kraju z karabinem w ręku. Skąd ten mało patriotyczny pogląd?

Proste – przeważnie nie stać mnie na prawidłowe reakcje w sytuacji zagrożenia. Zdarza się, że jak jestem dostatecznie wkurwiony, to rozstawiam po kątach, w końcu mam warunki. Niestety, w większości przypadków ignoruję agresorów. Jak większość z nas. I dlatego wkurwia mnie, gdy ktoś jest w stu procentach przekonany, że walczyłby wtedy i heroicznie bronił. Bo ja bym prawdopodobnie wydygał i wiem o tym.

Wśród fanów Afro Kolektywu bardzo popularnym numerem jest utwór "Karl Malone". Wciąż interesujesz się koszykówką? Oglądasz mecze NBA, Euroligi? Masz swoją ulubioną drużynę, zawodników? A może sam chętnie rzucasz do kosza?

Teraz to rzucam już tylko do wiadra. (śmiech) Jako szczeniak grałem trochę w koszykówkę, trenowałem w Polonii Warszawa. Cosobotnie podsumowania tygodnia w NBA, a potem mecze, oglądałem jak mszę. Ale teraz prowadzę tryb życia głównie na dupie i już mi prawie przeszło, także dlatego że nie mam Canal Plus.

Na Waszych płytach pojawiali się już Duże Pe, Roszja, Lilu. Jakich innych polskich raperów cenisz? Z którymi chciałbyś nagrać kiedyś wspólny numer?

O, stary, masa jest dobrych MC’s w Polsce. Najwyżej chyba cenię Fokusa, to jest flow i głos na skalę światową. Potem standardowo: Pezet, Łona (tu mam obiecane, że jeszcze coś razem zrobimy, chociaż na „Połącz kropki” się nie udało), Mes, Smark, Tetris, Sokół, Wankej. I tak dalej. Nie lubię właściwie tylko gości, którzy nie zauważyli daty w kalendarzu i uprawiają psychorap - z wyjątkiem Ramony Rey. (śmiech)

Co Cię skłoniło do nagrania gościnnej zwrotki na płycie Świntucha (Tymona) do kawałka "Zrób to sam"? To bardzo nietypowe posunięcie i czy nie obawiałeś się, że konserwatywni odbiorcy hip-hopu mogą dać Ci łatkę, która mogłaby troszkę napsuć twojej dobrej sławy. Jak wspominasz ten kawałek, współpracę ze Świntuchem?

(śmiech) Jakiej dobrej sławy? Ziom, to były czasy, kiedy narażałem się wszystkim naokoło. W ogóle nie myślałem takimi kategoriami. Poza tym Tymona bardzo szanowałem i nadal szanuję za ogromną wiedzę o gatunku, a temat zaproponował dobry; o biciu konia – zwłaszcza wtedy – sporo mieliśmy do powiedzenia.

(śmiech) Możesz powiedzieć, jakie były przyczyny nie dogrania się Łony na "Połącz Kropki"?

Zwyczajnie, nie dał rady, nie zdążył, miał kryzys twórczy.

A co takiego musi zrobić podziemny raper, aby namówić Cię na wspólny kawałek?

W tej chwili nic, bo każdy skrawek akceptowalnego tekstu idzie na kolejną płytę Afro. A - jak zwykle - piszę tak powoli i tak mało, że raczej nie ma opcji, żebym dał radę pierdolnąć coś specjalnie na czyjś nielegal, na legal zresztą też. Chyba że zaprosiłby mnie ktoś, kogo naprawdę kurewsko szanuję za dorobek.

Są już jakieś plany na następną płytę Afro Kolektywu?

Tak, będzie się pewnie nazywać "Mało miejsca na dysku", muzyka w większości nie moja, teksty - same storytellingi. Taki jest plan, ale wiesz, "plans can fall through and so often they do".

Co sądzisz o polskim rynku muzycznym?

Nie ma polskiego rynku muzycznego. Jest rynek okołomuzyczny, na którym sprzedaje się płyty jako bonus do czegoś, do książki, filmu, rocznicy, kontrowersji, wizerunku. Chociaż oczywiście, gdybym zaistniał na tym nieistniejącym rynku, to bym zmienił zdanie na mniej krytyczne. (śmiech)

Jakiej muzyki słuchasz w wolnych chwilach?

Jak najróżniejszej. Od Autechre przez Erykah Badu aż do Pantery. Byle dobre było.

2008 rok już za nami, jaka płyta zauroczyła Cię najbardziej?

Trafione pytanie, bo akurat dzisiaj podjąłem decyzję (śmiech) – nieoficjalna epka nowojorskiego zespołu Violens. Kombinacje harmoniczno-melodyczne dotknięte ręką Boga kurde, odpadam. Sześć tracków, z czego pięć oceniłbym maksymalnie w każdej skali.

Czy chciałbyś kogoś oprócz siebie na koniec pozdrowić?

(śmiech) Nie. Nie lubię ludzi. A serio, to swoją żonę, oczywiście, kolegów z zespołu, i tych, którzy wierzą jeszcze - chociaż ja sam nie bardzo wierzę - że Afro Kolektyw zasługuje na to, by odnieść jakiś tam sukces i w związku z nim nie jebnąć o glebę wkrótce.

Wywiad został przeprowadzony w lutym 2009. Rozmawiali Łukasz Rutkowski (AllRap.pl) i Maciej Blatkiewicz. Zdjęcia: Mariusz Chibowski; Wojciech Graczykowski. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Wywiad również na AllRap.