Pro Evolution Soccer 2008 doczekało się gruntownych zmian, jeśli idzie o oprawę wizualną. Miałem wrażenie, że nadal jest to ten sam, kilkuletni już silnik, lecz mocno podrasowany, dzięki czemu gra wyglądała całkiem zacnie, choć gorzej, niż jej największy konkurent - FIFA 08. Poprawiono m.in. szczegółowość wszystkich obiektów - od trybun, po murawę, na zawodnikach kończąc. Wiele osób pewnie ucieszy fakt, że twarze wirtualnych piłkarzy są teraz bardziej podobne do swoich rzeczywistych odpowiedników. Sama rozgrywka nie doczekała się już tak znaczących, rewolucyjnych zmian, choć musicie mieć na uwadze to, iż nie rozegrałem ani minuty z komputerowym przeciwnikiem, którego sztuczna inteligencja miała ulec ogromnej poprawie w najnowszym ProEvo, dzięki zaimplementowaniu unikalnego systemu Teamvision. Jeśli graliście w poprzednie PES-y, to dobrze wiecie czego się spodziewać - akcje klepie się bardzo przyjemnie, a mecz przebiega w szybkim tempie, nie tak jak w wirtualnej piłce od EA Sports.
Nie jest żadną tajemnicą, że Neversoft pracuje nad kolejną odsłoną Tony'ego Hawka. Rzecz jasna Proving Ground nie mogło zabraknąć w grywalnej wersji na lipskich targach. Pograłem chwilę i jeszcze bardziej ugrzęzłem w przekonaniu, że to już nie ten sam Tony Hawk, co parę lat temu. Nie ma klimatu znakomitej "dwójki", nie ma grywalności drugiego Undergrounda. Nic dziwnego, że EA robi swoje Skate - wielbiciele symulatora deskorolki rokrocznie wydawanego przez Activision mogą się w końcu obrazić i wybrać bardziej rewolucyjną opcję.
Games Convention 2007 słabo wypadło w kontekście handheldów, liczba DS-ów i PlayStation Portable była naprawdę niewielka. A przecież przenośne konsole z każdym kolejnym rokiem zyskują na popularności, głównie dzięki wysokiej formie Dual Screena. Inną, zupełnie dla mnie niezrozumiałą decyzją było uniemożliwienie zwiedzającym zagranie w Mario & Sonic at the Olimpic Games. Tytuł jest oczekiwany przez rzeszę wielbicieli najpopularniejszego hydraulika na świecie i najszybszego, niebieskiego jeża w galaktyce - TAKIEGO crossovera nie było nigdy wcześniej! I wiecie co robili przedstawiciele Segi? Łapali za Wiimote'a i najzwyczajniej w świecie pocinali w swoją olimpijską grę - nikt oprócz nich nie mógł sprawdzić formy Mariana w biegu na 100 metrów. Pozytywnie odebrałem za to wspominkowy kącik Dreamcasta. Fajnie, że jeszcze ktoś o tej konsoli pamięta.
Tegoroczne Games Convention zaliczam do imprez nad wyraz udanych. Jeśli jak dotąd mieliście okazje zawitać jedynie do Wielkopolski na biedne Poznań Game Arena, to nawet nie wiecie czego możecie się tak naprawdę spodziewać. Wspaniała atmosfera wielkiego widowiska, ogromna ilość najnowocześniejszego sprzętu, równie wiele mniej lub bardziej urodziwych hostess i sporo innych atrakcji. Zachęcam już teraz do odwiedzenia kolejnej edycji Games Convention, która już w drugiej połowie sierpnia przyszłego roku. Warto dodać, że od polsko-niemieckiej granicy w Świecku, do Lipska jedzie się po autostradzie tylko 2,5 godziny - szybciej się chyba nie da. Jedynie w Tokio macie większe, jeszcze bogatsze targi, ale na bilet do Japonii nie stać każdego. Widzimy się za rok w Lipsku!