wtorek, 20 stycznia 2009

Najlepsze albumy 2008 roku - miejsca 24-19

Pomiędzy 24. a 19. pozycją znalazły się aż trzy zagraniczne tytuły. Dwa ze Stanów, jeden z Czech. Na płycie od Pepików jest jednak tyle przedstawicieli sceny zza oceanu, że jest ona wręcz bardziej amerykańska niż czeska. Co poza tym? Polak śpiewający z duńskim akcentem, rap ocierający się o jazz wprost z Wrocławia oraz opanowany prze mrok gdański MC, stały bywalec teatru niemych lalek.

24. Roszja i Lu – Przez Ścianę
Materiał wydany na winylu jeszcze w 2007 roku, lecz do szerszego grona słuchaczy – za sprawą Internetu – trafił dopiero w 2008. Roszja i Lu swego czasu tworzyli wrocławski Sfond Sqnksa, czyli grupę z powodzeniem mieszającą rap z funkiem. Teraz porzucają jednak ulubione brzmienie George'a Clintona i przenoszą swoją twórczość w bardziej jazzowe klimaty. Dodajmy, że cała ta operacja wyszła naprawdę bardzo dobrze. Jedynym minusem jest długość albumu. „Przez Ścianę” to tylko epka, a chciałoby się jakiś album długogrający od tego duetu.

23. Common Market – Tobacco Road
Album utrzymany w podobnym klimacie, co docenione przy okazji podsumowania 2007 roku „Bayani” Blue Scholars. Nic dziwnego, w końcu Tobacco Road wyszło spod dłuta tego samego producenta. Warto zaznaczyć, że Sabzi – Irańczyk z pochodzenia, to nie tylko wyśmienity bitmejker, ale również pianista jazzowy, co wyraźnie odbija się na brzmieniu albumu. Pod jego podkłady nawinął RA Scion – raper o porównywalnych umiejętnościach, co Geologic z przywoływanego przed chwilą Blue Scholars. Jazz-hop na najwyższym poziomie.

22. eMC – The Show
Kolejna, nie ostatnia, zagraniczna produkcja w zestawieniu. Amerykańskie eMC przykuło uwagę prawie każdego wielbiciela rapu, zwłaszcza jeśli ktoś gustuje w produkcjach zza oceanu. Nic dziwnego, w końcu grupę nie tworzą anonimowi ludzie. „The Show” przypadało mi do gustu stopniowo – pierw zajarałem się numerem „Winds of Change”, następnie utworami „U Let Me Grow” i „Make It Belter”. Później wszystko poszło już z górki. 22. pozycja jak najbardziej zasłużona.

21. Czesław Śpiewa – Debiut
Jedna z nielicznych pozycji w zestawieniu, reprezentujących inny gatunek muzyczny niż rap. Ponadto, jest to jedna z tych ambitniejszych produkcji, którą z wielką chęcią połykają masy. Spowodował to charakterystyczny akcent i głos Czesława Mozila w połączeniu z zabawnymi tekstami napisanymi przez internautów oraz z dość niecodziennym i rzadko spotykanym brzmieniem. Przyszłość pokaże, czy był to jednorazowy wyskok mieszkającego w Danii Polaka, czy może tylko preludium do jakiejś większej kariery.

20. Skor – W teatrze niemych lalek
Jedna z większych, ubiegłorocznych niespodzianek. Trzecia solówka Skora poraża mrocznym do szpiku kości klimatem. Przy okazji tego podsumowania, pragnę dopuścić się sprostowania pewnej nieścisłości jaka pojawiła się w mojej recenzji. Otóż materiał nie został wyprodukowany przez Skora, a przez Shadowville. Trzeba zaznaczyć, że bity znakomicie oddają klimat krążka. Nastroju trzyma się też sam raper, nagrywający – nawiasem mówiąc – w Gdańsku. Jego flow, głos oraz dykcja idealnie dopasowują się do tematyki albumu.

19. DJ Wich – The Golden Touch
Płyta, która udowodniła, że również w Europie Środkowo-Wschodniej można nagrywać producenckie płyty z gościnnymi występami największych tuzów amerykańskiej sceny. Lil’ Wayne, Talib Kweli, Little Brother, M.O.P., Rasco – ci wykonawcy robią spore wrażenie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że DJ Wich jest Czechem. Co więcej, producent zza południowej granicy przygotował naprawdę kozackie bity, które bujają aż miło. Czego chcieć więcej?

Ciąg dalszy już jutro...

[wyróżnienia] [miejsca 30-25] [miejsca 24-19] [miejsca 18-13] [miejsca 12-7] [TOP 6]

2 komentarze:

  1. Nie no, umieszczenie Roszji jest trochę nietaktem - jak pisałeś płyta ukazała się w 2007 roku. To tak jakby wziąść Breaking Atoms z 91 roku i umieścić go w podsumowaniu np. 1992;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Premiera na winylu przeszła raczej bez echa, dopiero wypuszczenie CD do sieci dało jako-taki rozgłos, dlatego też potraktowałem tą płytę jako wydaną w 2008... Nietaktem byłoby, gdyby pojawiła się nie tylko w podsumowaniu 2008, ale również 2007. ;)

    OdpowiedzUsuń